15 października 2015

GREEN PHARMACY niespodzianka w Groszku

Noooo,  bardzo miłe zaskoczenie. Wchodzę wczoraj do Groszka po to co zwykle, bułeczki, owoce, warzywa, a tu - nowa cudowna półeczka,  a na niej cała masa kosmetyków GREEN PHARMACY. Kto by przypuszczał, a jednak...

Uwielbiam takie widoki i nie chodzi wcale o ten porządek :) 


Jak nietrudno się domyślić,  wyszłam z całym zestawem nowych kosmetyków,  bo akurat tak się złożyło,  że się pokończyły :)

I tak kupiłam Jedwab w płynie,  strasznie mały,  ale cena też mała,  wiec cóż.
Tego produktu nie musiałam testować, bo stosuję go od lat. Jedna uwaga: polecam NA SAME KOŃCÓWKI, no chyba, że ktoś chce uzyskać stylizację na 'tłustą włoskę' :)



Jedwab, jak to jedwab, ma pąpkę

Kupiłam też, bo się skusiłam, krem ANTY-AGING KREM ODŻYWCZY Z ŻURAWINĄ.
Krem zdążyłam przetestować i według mnie jest świetny, przynajmniej podczas stosowania, na jakieś spektakularne efekty pewnie będzie trzeba poczekać (oby nie do wiosny) .

Krem nie jest suchy,  jak ten z zieloną herbatą, ale też fajnie się wchłania. Bardzo dobry pod makijaż.

Zapach jak żurawina, ten z zieloną herbatą zrobił na mnie większe wrażenie.
Jednak jak bym miała wybierać,  to raczej żurawinowy odżywczy, bo ten z herbatą można stosować tylko miejscowo na tłuściejsze okolice do zmatowienia cery.

Krem bliźniak do tego zieloną herbatą 

No i na dokładkę kupiłam żel do higieny intymnej,  bo zawiera korę dębu,  no i jak pozostałe produkty z tej serii, zero parabenów:)

Wszystkie parametry jak trzeba :) 



6 października 2015

Paleta 16 cieni "I Heart Makeup Naked Underneath"

Tak, wreszcie udało mi się kupić paletę cieni zawierającą faktycznie matowy cielisty cień. W dodatku ten cielisty jest największy w paletce (na zdjęciu widać go w lewym górnym rogu, wyszedł dużo jaśniejszy niż w rzeczywistości, tak naprawdę ma kolor beżowego pudru). Obok tego cielistego jest kilka matowych brązów, od jesiennego lekko wpadającego w pomarańcz, po ciemny brąz oraz grafit, idealne do smoky eyes. Paleta zawiera też cienie perłowe oraz delikatny rozświetlacz.

Lewa strona to brązy (faktyczne kolory), środek ma coś ze śliwki (na kolejnym zdjęciu widać lepiej), prawa strona to srebrny popiel i grafit, ale też czerń, prawy dolny róg to rozświetlacz

Testowanie trwałości

Sprawdziłam, że trwałość cieni zależy od koloru i typu, w związku z tym stosuję lub nie różne "wspomagacze".

I tak, jeśli chodzi o cienie matowe, najlepiej najpierw nałożyć na powiekę bazę pod cienie, a na to nakładać cień specjalnym pędzelkiem do cieni lub gąbeczkowym aplikatorem z pudełeczka z cieniami. Przy stosowaniu gąbeczkowego aplikatora cieni lepiej nie rozcierać, żeby nie zmieszać z bazą, tylko nakładać, tak od góry.

Cienie perłowe według mnie nie wymagają bazy, w zasadzie nawet nie trzeba korektora na powieki, bo są naprawdę mocno kryjące i dobrze się trzymają oka.

Zarówno matowe, jak i perłowe cienie praktycznie nie wymagają korekty w ciągu dnia, no może lekkiego odświeżenia.

W tym oświetleniu prawdziwe kolory ma środek i prawa strona (who knows why?)



Fajne jest to, że w środku opakowania jest przezroczysta wkładka z nazwami poszczególnych cieni, ciekawe co oznacza nazwa "1970" :) Kolor AFTER HOURS robi rewelacyjne kreski.


Miły dodatek to niestandardowe opakowanie

Jeśli ktoś szuka cieni na prezent, to bardzo polecam, szczególnie ze względu na piękne włochate opakowanie, z kryształowym sercem na środku wieczka. Nie przepadam za takimi "gadżetami", ale ten, nie wiedzieć czemu, naprawdę przypadł mi do gustu :)


Oryginalne futerkowe opakowanie, no i to serce....