23 września 2015

Jesienne trendy makijażowe - cienie MATT & NUDE firmy Bell

Matowe cienie mogą powodować dwojaki efekt; albo delikatnego makijażu z klasą, większą lub mniejszą, w zależności czy z kreską czy bez, albo coś wręcz przeciwnego,  czegoś,  czego na pewno żadna z nas by nie chciała. Jeśli ktoś ogląda czasem Panoramę lub Wiadomości, to z pewnością zauważył przy zbliżeniu kamery na prezenterkę grubą mocno pudrową  warstwę na oku. Telewizja rządzi się swoimi prawami i widocznie tak musi być,  bo w sumie z daleka jest ok.,  ale gdyby spotkać dziewczynę z takim "gumowym okiem" , powiedzmy w sklepie, mogłoby być różnie.
Długo polowałam na matowe cienie, więc od razu wzięłam dwa kolory


Cienie MATT&Nude Bell, moje testowanie

Po pierwsze cienie kupiłam w biedronce,  bo przeczytałam na FB firmy Bell, że właśnie taka  nowość ma się pojawić na ich stoisku. Zobaczyłam cień o pięknym cielistym kolorze ,  o jaki zawsze mi chodziło,  wiec w euforii wzięłam od razu ten różowy, żółty uznałam za zbyt  jasny,  a ten ciemny,  za zdecydowanie nie cielisty,  przynajmniej ja nie mam ciała takiego koloru.

I tu był błąd.

Ten cielisty cień,  który kupiłam, na oku wcale nie daje koloru cielistego,  tylko praktycznie pewien odcień bieli,  przez delikatność nie napiszę,  że przy pierwszym stosowaniu "udało"  mi się uzyskać biel zombie.
Zmyłam to i nałożyłam ten różowy cień matt, ale efekt był praktycznie IDENTYCZNY!. Uznałam,  że może coś robię nie tak. Zmieniłam proaktywnie podejście.
Zmyłam oko-zombie i tym razem nałożyłam  minimalną ilość bazy pod cienie,  a na to nałożyłam nie pędzelkiem, a opuszkiem palca minimalną ilość cienia,  no wzięłam znowu ten,  niech mu będzie,  cielisty.
Tym razem jednak cień nie nałożyłam na całą powiekę,  nie chcąc ponownie  efektu zombie,  tylko nakładałam wzdłuż samej linii górnych rzęs,  tak jakby paseczek pięć milimetrów, nie wyżej.
No tak, efekt wreszcie mnie zadowolił, choć kolor cielisty to nie był. Dołożyłam troszkę jasnego brązu, akurat miałam cień Rimmela pod ręką i dopiero to było TO.



Po otwarciu cienie sugerowały mocne krycie mocnym kolorem

Na koniec leciutka ciemnoszara  kreseczka nad rzęsami,  lekko roztarta i troszkę tuszu.

Efekt miły, a ja nadal szukam absolutnie cielistego koloru cienia typu MATT :)

Faktyczne kolory po nałożeniu są bladziutkie, ale raczej białawe, nie cieliste





5 komentarzy:

  1. No cóż, wiesz, kto chętnie przygarnie za jasne cienie ;) A poza tym, też bardzo lubię matowe kolorki na powiekach, bardzo mnie cieszy ten trend.

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym różowym będzie Ci bardzo do twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak @Ewa Leksander my po prostu musimy wybrać najjaśniejszy kolor ze stoiska i mamy swój nude :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Btw @Mona Kambr - fajne fotki we wpisie!

    OdpowiedzUsuń